niedziela, 11 marca 2012

Nic nie ma.

Codziennie uczę się, że nie ma uczuć. Jest tylko hajs i seks. Wszystko jest takie brudne, szare. Czasami tak ciężko dostrzec piękno zwykłych chwil. Dzisiejszy dzień ogarnął bezsens i beznadzieja. Użalam się nad sobą jak egoistka. Coraz częściej po prostu nie chce mi się mówić. Czasami, gdy milczę czuję jakbym widziała wszystko z boku, jakby mnie nie było, aż nagle ktoś powie coś do mnie i zainteresowanie na ułamek sekundy przechodzi na mnie po czym znowu znikam. Teraz więcej słucham. Zauważam to czego wcześniej nie widziałam. Każdy kolejny dzień jest coraz dłuższy. Jednak mijają one w mgnieniu oka. Paradoks, który chyba tylko ja rozumiem. Wczorajszy dzień nie różnił się niczym od dzisiejszego. Tak samo będzie z jutrem. Wszystko jest tak przewidywalne.. Czas jest życia złodziejem.  Wpadłam w wir monotonni, którą chwilami urozmaicam sobie złem w różnej, ale zawsze niszczącej postaci. Ludzie żyją od weekendu do weekendu, a ja z dnia na dzień. Niektórzy patrzą z boku na mnie i myślą, że jak byłam 2 razy na imprezie to już wszystko jest okej. Ha ha ha.. To jest dopiero dobitnie najprostsze i naiwne rozumowanie. Nikt nie pomyślał, że idę się zwyczajnie zaćpać, zachlać i zniszczyć by rano prawie nic nie pamiętać, czuć się jak gówno i móc przespać dwadzieścia godzin. Brakuje mi bliskości, dotyku, czułości, troski, zapachu, obecności, oddechu..to wszystko było dla mnie. Teraz to wszystko może mieć pierwsza lepsza..Ile jeszcze mam wycierpieć by zabić wszystko w sercu? W sumie to już tylko mechanizm pompujący krew, nic więcej. Wciąż mam samobójcze myśli, mam już tego dość. Chcę wszystko rzucić nagle choć nie mam nic. Chcę zatracić się choć czuję, że robię to cały czas. Jeden wielki bałagan - to ja. Sprzątanie "z wierzchu" już nie wystarcza, trzeba wprowadzić się od nowa i wszystko uporządkować. Tylko jak pomyśle ile razy już zaczynałam milion spraw od nowa to z góry wiem, że finał będzie jak każdy inny. Nie mam skąd zaczerpnąć świeżego powietrza. Duszę się w swojej bezsilności. Potrzebuje siły. Bardzo dużo. Moja psychika jest totalnie zniszczona. Chciałabym znów normalnie żyć, normalnie być. Zepsuł się we mnie człowiek. Człowiek, którego znam i tęsknie za tamtą mną.. Niedoświadczoną, naiwną optymistką, której zawsze jakoś wszystko się układało.. Teraz nawet nie ma się co układać. Nic nie ma. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz